1 maja 1933, w samo święto pracy, inżynier Werner Gruner otrzymał wyjątkowy prezent – został przyjęty do NSDAP. Liczył sobie wówczas 29 lat i od roku zatrudniony był na stanowisku konstruktora w firmie „Metall- und Lackwarenfabrik Johannes Großfuß”, w saksońskim miasteczku Döbeln. Firma zajmowała się produkcją nieskomplikowanego sprzętu gospodarstwa domowego (jak klatki dla zwierząt domowych, umywalki, metalowe szafki itp.), ale jej wyroby słynęły z wysokiej jakości wykonania.
Wszystko zmieniło się w roku 1937, kiedy przedsiębiorstwem zainteresował się Urząd Uzbrojenia Wojsk Lądowych (Heereswaffenamt / HWA) i zlecił mu zadanie opracowania wersji rozwojowej karabinu maszynowego MG 34. Uwagę Urzędu przyciągnęły zwłaszcza kompetencje i doświadczenie firmy w zakresie technologii głębokiego tłoczenia, której wykorzystanie miało umożliwić obniżenie ceny jednostkowej broni i ułatwić jej produkcję.
Efekt pracy zespołu firmy „Großfuß” (wzmocnionego konsultantami z HWA) przeszedł najśmielsze oczekiwania i zmaterializował się w postaci karabinu MG 42 – chyba najsłynniejszej drugowojennej konstrukcji w swojej kategorii. III Rzesza doceniła Wernera Grunera – głównego konstruktora nowej broni – dekorując go m. in. Krzyżem Zasługi Wojennej klasy II (w roku 1940) oraz I (w roku 1944).
Docenili go także Rosjanie, którzy wkroczyli do Döbeln w maju 1945. Nie minęło kilka miesięcy, a Grunera wraz z rodziną wsadzono do pociągu i zafundowano mu kilkuletni pobyt w gościnnym kraju robotników i chłopów. W przeciwieństwie jednak do wielu jego rodaków, którzy bliżej poznawali techniki wyrębu lasów na Syberii lub kopalnie Workuty i Kołymy, jego potraktowano w zupełnie inny sposób. Gruner wraz z piętnastoma innymi konstruktorami broni trafił do Iżewska, a konkretnie do Fabryki Nr 74 (obecnie znanej jako siedziba koncernu „Kałasznikow”…).
Przez lata na temat pobytu niemieckich konstruktorów w mateczniku „Kałacha” powstało wiele mniej lub bardziej sensownych teorii, hipotez i plotek. Odtajnienie archiwów na przełomie XX / XXI wieku (w czasach, kiedy wyglądało, że Rosja aspiruje do bycia w miarę normalnym krajem) wyjaśniło tę kwestię definitywnie, choć raczej nie po myśli zwolenników szukania sensacji .
Owszem, w pierwszych miesiącach pobytu Niemcom nakazano odtworzyć projekty broni, nad którymi pracowali w roku 1945, ale żaden z tych projektów nie wzbudził zainteresowania i nie doprowadził nawet do zbudowania prototypu. Jedną z przyczyn był fakt, że konstrukcje te (zwłaszcza Grunera i jego współpracownika Kurta Horna) miały działać na zasadzie odrzutu zamka półswobodnego ryglowanego rolkami (rozwiązanie wywodzące się z MG 42). Radzieccy decydenci preferowali natomiast broń działającą na bazie odprowadzania gazów prochowych przez boczny otwór w lufie, jako pewniejszą w działaniu (stąd wkrótce przyjęto na uzbrojenie takie wzory broni, jak SKS, AK i RPD).
O wspomnianych tych i innych radzieckich konstrukcjach Niemcy nie mieli jednak pojęcia – z powodów bezpieczeństwa po prostu nie dopuszczano ich do tematów objętych klauzulą tajności. Dużo bardziej cenne dla Rosjan było natomiast wykorzystanie wiedzy i doświadczenia „gości” w zakresie technologii wytwarzania (zwłaszcza wspomnianego głębokiego tłoczenia), materiałoznawstwa i organizacji produkcji. Regulowała to Instrukcja Ministerstwa Uzbrojenia ZSRR przekazana na początku roku 1947 dyrektorowi Fabryki Nr 74, w której sprecyzowano, jakie zadania należy zlecać niemieckim inżynierom i jak ich rozliczać z tych zadań. Instrukcja wyraźnie zastrzegała, że do innych tematów nie wolno ich angażować.
Wracając do osoby Wernera Ernsta Grunera – największe praktyczne korzyści przyniosło sowietom opracowanie przez niego nowych maszyn i urządzeń przemysłowych, zwłaszcza giętarko-wytłaczarki (przeznaczonej dla przemysłu motoryzacyjnego) oraz wyspecjalizowanego stanowiska do badań zmęczeniowych sprężyn. Z zachowanej opinii personalnej („Charakterystyki”) wynikało, że ów „niemiecki specjalista” chętnie realizował powierzone mu zadania, nie przejawiał niezadowolenia z faktu pobytu w ZSRR, a nawet „był politycznie lojalny”. Dokument, pod którym podpisali się: dyrektor Fabryki Nr 74 towarzysz Sysojew oraz sekretarz komitetu partyjnego fabryki towarzysz Kasatkin, kończył się klasyczną dupokrytką: „Do tajnych prac zakładu nie jest dopuszczony, ale pewności, czy nie zna wyrobów produkowanych przez zakład – nie ma”…
Politycznie lojalny Herr Gruner powrócił z Iżewska do Niemieckiej Republiki Demokratycznej w 1951 i od tej pory poświęcił się karierze naukowej w dziedzinie budowy maszyn rolniczych. Nigdy więcej nie miał już nic wspólnego z projektowaniem i produkcją broni. W roku 1953 otrzymał tytuł profesora, a w latach 1958-61 kierował Politechniką Drezdeńską (nie piastując formalnie stanowiska rektora, które wprowadzono na tej uczelni dopiero w latach sześćdziesiątych).
W międzyczasie, od komunistycznych władz NRD otrzymał Patriotyczny Order Zasługi („Vaterländischer Verdienstorden”), Nagrodę Państwową oraz Order Sztandaru Pracy. Wraz z hitlerowskimi Krzyżami Zasługi Wojennej i srebrną nagrodą im. Fritza Todta (1944) musiały tworzyć interesującą kolekcję.
Zmarł w roku 1995.