Pistolet maszynowy PPS-43, czyli „mitologia stosowana”

      Możliwość komentowania Pistolet maszynowy PPS-43, czyli „mitologia stosowana” została wyłączona

W historii broni istnieją takie konstrukcje, o których „powszechnie wiadomo, że…”. Na przykład pistolet maszynowy Sudajewa. Oto, co na przykład o genezie i celu jego powstania napisano w Wikipedii (wrzesień 2024, podkreślenia autora), ale takie same informacje powielają się w większości opisów tej broni i w publikacjach na jej temat:
Od 1941 podstawowym pistoletem maszynowym Armii Czerwonej był PPSz. Sprawdził się on jako uzbrojenie piechoty, ale z powodu masy i wymiarów (długość 840 mm) nie nadawał się jako uzbrojenie obsługi broni ciężkiej. Dlatego w 1942 ogłoszono konkurs na nowy pistolet maszynowy, który miał uzupełnić pepesze. […]
Pierwszym producentem pistoletu maszynowego PPS zostały Zakłady Metalowe im. Woskowa w Siestroriecku (obwód leningradzki). […]
W następnych latach PPS zgodnie ze swoim przeznaczeniem był używany przez obsługę broni ciężkiej i czołgistów….”
Niektóre publikacje informują także, że Sudajew skonstruował tę broń w oblężonym Leningradzie (i dlatego tam rozpoczęto jej produkcję).
Jest tylko jeden mały szkopuł – w rzeczywistości było nieco inaczej. A właściwie zupełnie inaczej.

Po co powstał PPS?

Nawet gdyby po prostu tylko zastanowić się „na chłopski rozum”, to pojawiają się wątpliwości. Oto wojna niemiecko-radziecka trwa już od kilku miesięcy, a Armia Czerwona zbiera cięgi, o jakich nie śniło się jej dowództwu w najczarniejszych snach. Straty w ludziach idą w miliony, straty broni strzeleckiej są jeszcze wyższe (to wówczas właśnie żołnierze mają czasami przysłowiowy „jeden karabin na trzech”). Kraj stoi na skraju przepaści, a tu ktoś miałby się zajmować jakąś nową bronią osobistą specjalnie „dla artylerzystów i czołgistów”? Trudno w to uwierzyć, tym bardziej, że w tym samym okresie z planów produkcji bezlitośnie wykreślana jest nawet taka broń, która już istnieje i została wcześniej oficjalnie przyjęta do uzbrojenia (jak karabin maszynowy DS-39, czy pistolet Wojewodina). A towarzysz Stalin w mgnieniu oka wysłałby na białe niedźwiedzie lub pod mur każdego, kto zamiast myśleć o zwiększeniu produkcji tego co najpilniej potrzebne, zawraca mu głowę jakimś, nieistniejącym jeszcze, pistoletem maszynowym „dla obsługi broni ciężkiej”…
No tak, ale przecież jest faktem, że wczesną wiosną 1942 ogłoszono konkurs na nowy pistolet maszynowy, a Stalin wcale nie rozgonił towarzystwa na cztery wiatry, przeciwnie – traktował temat z życzliwą uwagą. Jak wyjaśnić ten paradoks?
Odpowiedź jest prosta, choć może zaskakująca – PPS wcale nie miał „uzupełnić pepeszy”. Miał ją zastąpić.

Prawda czasu, prawda frontu

W styczniu 1942, czyli zaledwie pół roku po wprowadzeniu do uzbrojenia Armii Czerwonej pistoletu maszynowego Szpagina (PPSz) i uzyskaniu opinii użytkowników, dokonano krytycznej oceny tej broni i zarekomendowano jak najszybsze zastąpienie jej nową konstrukcją. „Pepesza”, mimo swych niewątpliwych zalet, miała także kilka wad, które wyszły na jaw w realiach frontowych i okazały się bardzo uciążliwe. Wcale nie chodziło o jej masę i wymiary – narzekano przede wszystkim na zbyt wysoką szybkostrzelność oraz na niecelność broni. Oba czynniki powodowały marnowanie amunicji i to w sytuacji, gdy liczył się każdy nabój.

PPSz – broń, która wbrew późniejszej legendzie, tak naprawdę zawiodła i PPS-43, który miał ją zastąpić. Fot. autora

Kłopotliwa okazała się także eksploatacja „pepeszy” (chociaż miała być jej najmocniejszym punktem). Problemy sprawiała zwłaszcza wymiana magazynka bębnowego (szczególnie w ruchu oraz w nocy), a co gorsza, okazało się, że magazynki nie są wzajemnie wymienne – do konkretnego egzemplarza PPSz kompletowano dwa pasujące „bębny” i koniec. Gdy żołnierz zużył wszystkie zawarte w nich naboje, stawał się bezbronny – doładowanie ich na polu bitwy było praktycznie niewykonalne, a z kolei te zabrane rannemu lub zabitemu koledze, z reguły nie pasowały do jego broni…
Kolejnym poważnym problemem było zbyt łatwe (!) rozkładanie „pepeszy” – okazało się, że można było to zrobić jednym przypadkowym ruchem, co czasami zdarzało się w ferworze walki… Do tego jeszcze produkcja okazała się jednak nazbyt praco- i materiałochłonna, jak na wojenne potrzeby (obróbka części stalowych z odkuwek generowała aż 70% odpadów).
Na to wszystko nałożyła się sytuacja strategiczna – Fabryka Nr 367 w Zagorsku (jedyny wówczas producent „pepesz”) przerwała pracę, gdy jesienią 1941 jej maszyny załadowano do wagonów i zaczęto wywozić aż do Wiatskich Polian. W tej sytuacji, Główny Zarząd Artylerii Armii Czerwonej (odpowiedzialny również za nowe projekty indywidualnej broni strzeleckiej) postanowił wykorzystać specyficzne „okno czasowe okazji” – gdyby w międzyczasie szybko opracowano nowy pistolet maszynowy, produkcji PPSz prawdopodobnie już by nie wznawiano, a na pewno nie na wielką skalę. Jej miejsce w zakładach zbrojeniowych zajęłaby nowa konstrukcja.

Walka o przetrwanie

W lutym 1942 ogłoszono zatem konkurs na nowy wzorzec pistoletu maszynowego. Szczególny nacisk położono na zmniejszenie masy (3 kg dla samej broni, a 6,5 kg dla broni z zapasem sześciu magazynków po 35 nabojów) i zmniejszenie szybkostrzelności. Wyciągając wnioski z dotychczasowych doświadczeń, niezwykle mocno podkreślono także wymaganą „ergonomię” broni – poręczność, łatwość obsługi, a zarazem bezpieczeństwo. Odpowiednio sprecyzowano też wymagania co do technologii produkcji – np. liczba roboczogodzin na stanowiskach maszynowych miała być nie większa niż 3,5 (dla porównania: dla PPSz wynosiła ona 7,5, a dla najbardziej uproszczonego brytyjskiego „Stena Mk III” – 5,5).
Do konkursu przedstawiono 9 prototypów, a w celach porównawczych, jako dziesiąty wzięto niemiecki MP-40. Zwycięzcą została broń skonstruowana przez młodego, niespełna 30-letniego inżyniera Aleksieja I. Sudajewa, nazwana oficjalnie PP-42, a później PPS-42 (PPS = Pistolet-Pulemiot Sudajewa, 42 = rok opracowania).

Aleksiej Iwanowicz Sudajew i jego PPS-y. Po lewej PPS-42, po prawej PPS-43. Fot. https://en.topwar.ru

Dla Szpagina (który także startował w konkursie ze zmodyfikowaną, poprawioną „pepeszą”, oznaczoną PPSz-2 i był pewien sukcesu) był to bolesny cios. Zareagował małostkowo i paskudnie – natychmiast zaczął na wszelkie sposoby blokować skierowanie broni Sudajewa do produkcji. Głośno kwestionował zarówno wynik konkursu, rzetelność testów porównawczych, jak i uczciwość komisji. Doszło do tego, że jej członkowie musieli tłumaczyć się przed samym Berią, wszechwładnym szefem stalinowskiej bezpieki. Co więcej, Ludowy Komisarz (minister) Uzbrojenia, Dmitrij Ustinow najzwyczajniej zignorował wynik konkursu i zdecydowanie poparł Szpagina. Z jednej strony miał jakieś swoje racje (np., że łatwiej było w Wiatskich Polianach przywrócić wytwarzanie broni już „oswojonej” niż zacząć produkcję nowej, niechby i prostszej), ale z drugiej strony fakt, że zablokował produkcję pistoletu maszynowego Sudajewa w jakiejkolwiek podległej sobie fabryce, a produkcję „pepesz” uruchamiał, gdzie się tylko dało, świadczył raczej o urażonej ambicji i chęci pokazania „kto tu rozdaje karty”…

W oblężonym Leningradzie

Po stronie Sudajewa stanęli jednak inni decydenci i w rezultacie rozgrywek oraz przepychanek między różnymi koteriami i frakcjami władzy, jesienią 1942, produkcję PPS-ów podjęła Fabryka nr 828 w Moskwie, podległa Ludowemu Komisariatowi Produkcji Moździerzy (czyli poza jurysdykcją Ustinowa). Drugim producentem, od grudnia 1942, zostały Zakłady Metalowe im. Woskowa (w Siestroriecku k. Leningradu) i to właśnie dało początek legendzie, jakoby Sudajew opracował PPS w tym oblężonym mieście. Tymczasem konstruktor był pracownikiem „Poligonu Naukowo-Badawczego Broni Strzeleckiej” w Szczurowie pod Moskwą, a i sam konkurs na nową broń nie miał z Leningradem nic wspólnego.

Faktem natomiast jest, że Leningrad, duszony niemiecką blokadą, pilnie potrzebował broni, a PPS nadawał się znakomicie do produkcji nawet w takich zakładach, które nie miały wcześniej żadnego doświadczenia z jej wytwarzaniem. Dlatego też, po decyzji o podjęciu jego produkcji na miejscu, Sudajew na pewien czas został wysłany do oblężonego miasta, by tam doradzać i wspomagać uruchomienie jego produkcji.

Broń dla spadochroniarzy i czołgistów?

W międzyczasie, konstruktor opierając się na pierwszych informacjach napływających od frontowych użytkowników, jeszcze dopracował i ulepszył swoją broń. 30 maja 1943 postanowieniem Głównego Komitetu Obrony ZSRR nr 3402ss (ss = „sowierszenno sekrietno” / „ściśle tajne”) przyjęto ją wreszcie oficjalnie jako standard w Armii Czerwonej, ale… równolegle z masowo już produkowanymi PPSz-ami (którymi w międzyczasie Ustinow i Szpagin dosłownie zasypali Armię Czerwoną).
Tak więc broń, która miała zastąpić „pepesze” skończyła faktycznie jako ich uzupełnienie, chociaż nie taką rolę przewidziano dla niej. Z powodu zaciekłości i zawiści jednego człowieka (Szpagina) oraz obstrukcyjnej działalności drugiego (Ustinowa), ani jednego egzemplarza PPS nie wyprodukowano nigdy w jakiejkolwiek fabryce na którą Ustinow miał wpływ. Wytwarzano je w zakładach podległych innym Ludowym Komisariatom, np. produkujących wcześniej moździerze, aparaturę pomiarową, osprzęt pomocniczy itp. (jak Fabryka Nr 18 „Zrzeszenie Primus”, czy Zakłady Produkcji Instrumentów Pomiarowych w Tbilisi). Świadczyło to bardzo pozytywnie o jej prostocie i „technologiczności”, ale z drugiej strony – wielkość produkcji tych zakładów miała się nijak do masowego zalewu „pepesz”… W takiej sytuacji (i dopiero wówczas) wspomniany Główny Komitet Obrony rozsądnie zarekomendował, aby w pierwszej kolejności kierować PPS-y do pododdziałów, cyt.: „… powietrzno-desantowych, kawaleryjskich i specjalnych [to ostatnie oznaczało głównie partyzanckie – przyp. aut.]”.

PPS-43 u „leśnych”. Pośrodku zdjęcia, wśród partyzantów sowieckich, stoi osławiony komunistyczny watażka i zbrodniarz Mikołaj Diomko (szerzej znany jako Mieczysław Moczar, ówczesny dowódca Okręgu Lubelskiego Armii Ludowej, po wojnie m. in. szef UB w Łodzi i minister Spraw Wewnętrznych w czasach Gomułki). Autor zdjęcia nieznany, domena publiczna

I w taki sposób PPS-43 wszedł do uzbrojenia jako broń dość niszowa, mimo, że plany i oczekiwania wobec niego były zupełnie inne. Tym niemniej sprawdził się doskonale wszędzie, gdzie trafił, jego produkcja sukcesywnie rosła, a coraz liczniejsze grono użytkowników chwaliło go na potęgę.

Po wojnie, jak to po wojnie…

Faktem jest, że chwalić PPS było za co. Broń Sudajewa była relatywne lekka, dość niewielka (po złożeniu kolby), prosta, bezpieczna, niezawodna, wygodna w użyciu, a w dodatku tania i łatwa w produkcji. Wielu bronioznawców uznawało ją za najlepszy pistolet maszynowy drugiej połowy wojny.
Nic więc dziwnego, że po II wojnie światowej PPS-y rozprzestrzeniły się po świecie, zwłaszcza wśród wojsk Układu Warszawskiego i licznych „krajów zaprzyjaźnionych”. Między innymi przyjęto je jako standard w ludowym Wojsku Polskim, a ich produkcje licencyjna uruchomiono w kraju (pod oznaczeniem „Pistolet maszynowy wz. 43”).

Pistolet maszynowy wz. 43 (licencyjny PPS-43) o numerze seryjnym C-2859, wyprodukowany w 1949 w Zakładach H. Cegielskiego w Poznaniu, Był to ostatni rok, w którym broń znakowano jeszcze „klasycznym” przedwojennym logo firmy (od roku 1950 zastąpiła je cyfra „6” w owalu, a nazwę przedsiębiorstwa zmieniona na „Zakłady Metalowe im. Józefa Stalina w Poznaniu” tzw. ZISPO)

Pierwszym polskim producentem zostały Zakłady Hipolita Cegielskiego w Poznaniu. W latach 1946 – 1950 była to jedyna wytwórnia tej broni w Polsce. Na początku lat pięćdziesiątych dołączyły kolejne – radomskie Zakłady Metalowe im. Generała Waltera (przed wojną i obecnie „Fabryka Broni Radom”) i łódzki Kombinat Maszyn Włókienniczych „Wifama” (według niektórych publikacji, PPS-y produkowała także katowicka Huta Baildon). W sumie w kraju powstało ok. 285 000 egzemplarzy pistoletów maszynowych „wz. 43” oraz zmodyfikowanych „wz. 43/52” (ze stała kolbą drewnianą – bo nasi ówcześni generałowie z sowieckiego importu lubili jednak takie solidne konstrukcje, którymi w razie czego można było „w drzwi załomotać”).

W jednostkach tyłowych WP używano tej broni jeszcze w latach osiemdziesiątych.

Żołnierze ludowego Wojska Polskiego, uzbrojeni w pistolety maszynowe wz. 43 (powyżej) oraz w zmodyfikowane wz. 43/52. Lata pięćdziesiąte XX wieku. Zdjęcie górne: via https://miastokolobrzeg.pl, zdjęcie dolne via https://www.armedconflicts.com. Autorów zdjęć, ani bliższych szczegółów (datowanie, miejsca, jednostki) nie udało mi się ustalić